Thursday, June 27, 2013

sałatka izraelska



nigdy nie zapomnę widoku szarego kocura na kampusie Uniwerstyetu Hebrajskiego Givat Ram, widoku kota który wcinał na naszych oczach... ogórek. Tak, pospolity bury kot wyraźnie szczęśliwy zajadał to pospolite warzywo, swieży, zielony, gruntowy ogórek. Łukasz podsumowuje po dziś dzień tamto zjawisko następujaco: widać warzywa i owoce muszą być w Izraelu wyjatkowo dobre!

I prawda jest, ze słynie Izrael z cytrusów (kto nie zna cyrtyn czy pomarańczy z zieloną naklejką na której zółtymi literami widnieje napis Jaffa*?). Izrael słynie tez ze swych swieżych ziół, które zimą można kupić w innych zakątkach świata. Izrael to też wspaniałe warzywa. Ale. Ale tak brzydkich pomidorów, jak w Izraeleu, w żadnym innym śródziemnomorskim kraju nie widziałam! W Izraelu cudem było kupić piękne pomidory**, a jeśli już takowe się kupiło, to były one, hmm, włoskie.

Dla jasności wywodu należy dodać, że tak jak we włoskich Pompejach niemalo jest bezdomnych psów, tak w calym niemal Izraelu roi sie od bezpańskich i często nieoswojonych kotów, szczególnie w parkach i osiedlowych zagajnikach. Koty te dokarmiają okoliczni ludzie, pamiętam starszą panią która codziennie wieczorem przerzucała przez płot uniwersytetu dwie reklamówki jedzenia dla futrzanych stworzeń. Znamy, i to dobrze, pewna Audrey, ktora swoj kazdoroczny przyjazd do Jerozolimy zaczynala od zakupienia kilkunastu kilogramow karmy dla kotów "mieszkajacych" w środkowej częsci kampusu Givat Ram. Sami nie pozostaliśmy obojetni, zazwyczaj podczas naszych obiadów pod cyprysami towarzyszyly nam: starsza kotka Audrey i jej młode Ruda, Bielutki, Kaszalot oraz tłusty kocur Bysiek. Po mniej wiecej roku udało się nam zdobyć ich zaufanie (przy pomocy parówek), wtedy przybiegały z oddali i poza dyskretnym miałczeniem nawet czasem podchodziły sie połasić.

Salat yerakot yisraeli (czyli hebr. סלט ירקות ישראלי) to w bezpośrednim tłumaczeniu izraelska sałatka warzywna, zwana czasem salat aravi, czyli sałatką arabska. A w kuchni palestyńskiej znana jest pod nazwą salatat bandura (czyli sałatka pomidorowa). Podstawowa wersja sałatki to: pomidor, ogórek, cebula, garść ziół i sok z cytryny oraz oliwa. Najczesciej stosunek pomidorow do ogorków wynosi 1:1, ale czasem ogorków jest mniej, za to pojawiają sie dodatkowe składniki jak: papryka, papryczka chili, rzodkiewka, ja dorzucam awokado. Sałatkę izraelskę można polać jogurtem, czy sosem tahini, można dodać labneh, czy czerstwy biały chleb, zresztą dodając chleb zagłebimy się w palestyńskie klimaty jeszcze bardziej, czyli dostaniemy sałatkę fatoush. Salat yerakot podaje się jako meze, jako dodatek do falafeli, kebabów czy dowolnych potraw z grila. Cytryna, mięta i oliwa dodają sałatce swieżą bliskowschodnią nutę. Letnia, swieża.


Przepis na sałatkę izraelską czyli pomidorowo-ogórkowe szaleństwo (z wspomnień):

8 średnich pięknych pomidorów
2-4 małe ogórki gruntowe
4 młode cebulki
kilkanaście rzodkiewek
1 awokado
1 mała papryczka chili
garść pietruszki i mięty
2 łyżki oliwy 
1 łyżka soku z cytryny
sól, pieprz

do padania: kilka łyżek sosu tahini lub gęstego jogurtu

Pomidory pokroić w drobną kostkę, ogórki obrać i pokroić w kostkę nieco drobniejszą. Cebulki i rzodkiewki posiekać w plasterki, awokado w trójkąty, a zioła w drobne paseczki. Wszystko razem wymieszać, polać oliwa, sokiem z cytryny, popieprzyć i odstawić na kilkanaście minut do "przegryzienia".  Następnie sałatkę posolić i podawać z wybranym sosem. Orzeźwiająca!


* choc pare lat temu opinie publiczna zelektryzowala wiadomość, że pomarańcze Jaffa mogą pochodzić również z Hiszpanii
** na dowód polecam choćby zdjęcie sałatki izraelskiej tutaj na Wiki.


PS. Pewnego razu napisala do mnie Kasia (której oczywsicie nie znam;) z pytaniem o tradycyjna izarelska salatke, która można podawac z sosem tahini, przypomniałam sobie wtedy, że o tej bardzo typowej izraelskiej sałatce jeszcze nei pisałam.

Monday, June 17, 2013

twargowe drożdżowe, z truskawkami



nigdy nie byłam miłośnikiem truskawkowych przetworów, ani tym bardziej truskawek w formie pieczonej. Swoje truskawkowe wspomnienia mogłabym opisać wielce trafnymi słowami Ptasi, które ujmę tak: "ktoś te brązowe cukrowe owoce zjeść musi". Zapamietałam z wczesnego dzieciństwa dwa smaki przetworów: konfiturę wiśniową i coś, co babcia śmiała nazywać dżemem truskawkowym - brązowe skarmelizowane owoce, smaku słodkiego, aromatu słodkiego, zapachu słodkiego.*

Potem nadeszła era dżemów z substancjami żelującymi. Ale truskawkowe nadal były tylko słodkie (i już w połowie lata traciły kolor). Aż do czasu gdy, Waldek zaczął zabierać na Kajaki wspaniały dżem truskawkowy swojej mamy. Przekonałam się, że dżemy truskawkowe mogą być dobre. I tak zaczęłam po latach usilnych próśb ze strony Łukasza robić truskawkowe dżemy (wspomniałam o tym tydzień temu w kruszonowym wpisie). Mówią: nigdy nie mów nigdy.

Bo tym roku na punkcie truskawek oszlałam. Dżem, dużo dżemu, kruszon, makaron z truskawkami, drożdżowe z truskawkami, truskawki z cukrem, solo, a parę lat temu zarzekałam się, ze truskawki tylko jadam z cukrem i śmietaną. Są jeszcze truskawki i biały ser w postaci twarogowych knedli z truskawkami - moja ulubiona czeska owocowo-knedlowa klasyka. W tym szaleństie pokusiłam się na twarogowe drożdżowe - cięższe, ale puszyste zarazem, pachnące truskawkami!


Przepis na twarogowe drożdżowe ciasto z truskawkami (inspirowane twarogowymi knedlami):

250g mąki
50ml mleka
15g drożdży
250 białego sera (z kostki i twarożek, pół na pół)
75g cukru
25g miekkiego masła 
1 zółtko
szczypta soli

owoce: 1/2 kg truskawek
kruszonka: 50g masła, 50g cukru, 75g mąki


Truskawki oczyścić z ogonków, pokroić na polówki (małych nie trzeba kroić). Z 50g mąki, mleka, drożdży i łyżki cukru zrobić zaczyn, pozostawić do wyrośnięcia, na 10-15 minut. Następnie nasypać do miski mąkę, dodac zaczyn, biały ser (zazwyczaj dodaję pół na pół rozkruszony twaróg z kostki i gładki twarożek), cukier, masło żółtko, sól. Wymieszać i wyrabiać 10 minut. Pozostawić do wyrosnięcia. Blachę 24x36cm wyłożyć papierem do pieczenia, rozciągnać na blasze ciasto, powtykać gęsto truskawki, pozostawic na 15 minut do wyrosniecia. Posypać kruszonką i piec 25 min. w temp. 175st.C. Oszałałam na punkcie serowego drożdżowego, z truskawkami :)


* robiła babcia Hela jeszcze galaretkę porzeczkową na ciepło, powidło śliwkowe, konfiturę z róży na zimno (którą notabene zaliczaliśmy bardziej do przypraw niż przetworów), ale prym wiodły właśnie truskawka i wiśnia.


Monday, June 10, 2013

kruszon truskawkowy


spróbujecie wytłumaczyć?
Ale ja pójdę po kruszon!
00:34:03
Zielono mi, koncert pamięci Agnieszki Osieckiej, Opole 1997.


uwielbiam piosenki Agnieszki Osieckiej. Od nie-wiadomo-kiedy. Jedną z pierwszych, jak nie jedyną, kasetę jaką kupiła sobie moja Mama to ta z piosenkami Edyty Geppert. Własnie się zastanawiam czy nie kupiła jej tylko z powodu piosenki "Nie żałuję" autorstwa Osieckiej? Choć moje ulubione piosenki Osieckiej sa zupełnie inne: od kiedyś ulubionej Na zakręcie przez Żegnaj mi, Krakowie! po Ulicę Japońskiej Wiśni, to obie zapewne słuchamy piosenek Osieckiej by uciszyć serce... czasem w ręce trzymając kruszon.

Kruszon (z fr. cruchon) to napój alkoholowy na bazie wina z dodatkiem owoców i cukru. Bardzo podobny do ponczu czy sangrii, moze nieco słodszy, może trochę mniej alkoholowy, lecz raczej tak samo owocowy. Jest jeszcze podkarpacki kruszon z suszonych owoców i białego wina, wpisany na listę produktów tradycyjnych, niezła pyszna ciekawostka.

Ów mój truskawkowy kruszon to trochę produkt uboczny - przygotowując dżem truskawkowy postanowilam zlać syrop znad truskawek (by truskawek za długo nie gotować), a że nie piję wód z syropem, to dodaję syrop truskawkowy do wina... marnotrastwo, ale słodkie :)


Przepis na kruszon truskawkowy i dżem truskawkowy gratis (inspirowany wyżej wspomnianymi opowieściami o kruszonie):

1/2 kg truskawek
1/3 kg cukru
1 butelka różowego wina
1 szkl. zimnej wody
1 szkl. lodu

Truskawki obrać, pokroić na ćwiartki, zasypać cukrem, odstawić na godzinę, przemieszać dwukrotnie w tym czasie. Następnie zlać znad truskawek syrop*, do syropu wlać wino, dolać wodę, wsypać lód, po kilku minutach podawać. Łukasz mowi: jak soczek :)


* truskawki które poozostają po zlaniu syropu zagotować i następnie gotować 5-7 minut, powstaje wysmienity swieży lekki dżem, średni sloiczek. Jesli ktoś gotować dżemu nie ma ochoty, niech do truskawek dodatkową butelkę wina doleje i lodu dosypie!

Tuesday, June 04, 2013

szarlotka różana



na szczęście Anna niczego nie zauważyła, zwłaszcza, że zajęta
była pochłanianiem placka, a nawet wykrzyknęła z zachwytem:
- Pyszne!
Matce z radością zajaśniały oczy.
- A bo widzisz, moja droga, pod jabłka zawsze daję smażonej róży
I jabłka nie powinny być w jednym gatunku. Najlepsze są antonówki, 
ale dobrze jest dodać szarą renetę czy inne.
- Pyszne! - wyrzuciła znów Anna w zachwycie. I znów w oczach matki 
pojawił sie błysk radości.
s. 405, Widnokrag, Wiesław Myśliwski, Znak 2007.


To jakbym słyszala Panią Teresę, która mówi: Baśka, pod jabłka zawszę daję róży, spróbuj, moim zdaniem cynamon jest sztampowy, każdy go do szarlotki daje nie wiedząc jak szarlotka jest pyszna z konfiturą z płatków róży! Panią Teresę znam od kilkunastu lat, Panią doktor Ż., zapaloną kajakarkę, duszę i serce ZChT UJ... Gdy wspominam kogoś z Wydziału, to na myśl o pani Teresie uśmiecham się, w całym tym panoptikum uniwersyteckim jest niewątpliwie osobą zdecydowanie pozytywną! Przypomina mi trochę Babcię Rózię, może dlatego, ze ma okulary i jest szczupła i wysoka? Może dlatego, ze chwyta czasem za rękę gdy coś mowi, że jest bezpośrednia? Może dlatego, że ma słabość do konfitury z róży i dzięki Niej znam najlepsza szarlotkę swiata*, szarlotkę różaną!

Donosi Mama z Beskidu Niskiego: i ja zerwałam pierwszy kwiat róży... a oznaki są, to znaczy pączki, a jak będzie dalej, to teraz w głównej mierze zależy od pogody. To bylo pięć dni temu, od tamtego czasu w Środkowej Europie leje niemal bez przerwy, zbiory płatków róży na konfiturę różaną, konfiturę różaną pod jabłka do placka są zagrożone... Ale ja wyjmuję zeszłoroczne różane zapasy i piekę szarlotkę!


Przepis na szarlotkę różaną (inspirowana opowiesciami Pani Teresy):

ciasto:
400g maki
200g masla
100g cukru
1 jajko
1-2 lyzki smietany

nadzienie:
1kg kwasnych jablek
100g cukru
1 cytryna
3-4 lyzki konfitury rozanej


Nadzienie: Jablka obrac, posiekac w plasteki (spokojnie mozna uzyc szatkownicy czy mandoliny). Do jablek zetrzec skorke cytrynowa, dodac sok wycisniety z calej cytryny, 100g cukru, wymieszac, odstawic na czas przygotowywanie ciasta.

Ciasto: maslo posiekac z maka wymieszana z cukrem, na koncu wbic zimne jajko, dodac smietane i ciasto zagneisc w zgrabna kule. Ciasto podzielic na 2 kule mniej wiecej tej samej wielkosci. Jedna czescia ciasta wylozyc blache o srednicy 28cm, a druga kule schlodzic w zamrazalniku przez 10 minut. Na spodzie ciasta rozsmarowac 3-4 lyzki konfitury rozanej, wylozyc na roze jablka, na wierzch zetrzec na tarce o grubych oczkach schlodzona czesc ciasta. Wierzch ciasta posypac grubym cukrem. Piec na zloto, 30 minut w temp. 175st.C. Moja ulubiona szarlotka.


* owa szarlotka, pod nazwa jablecznik i z nieco innym ciastem juz sie u mnie pojawila tutaj (czasem dodaje do nadzienia 1/2 lyzeczki mielonego kardamonu). Szarlotke rozana pieke od lat, nudne to mogloby sie wydawac, ale uwazam ze najdoskonalsza to szarlotka  :)


.